U nas jest absolutnym bogiem. Robert Lewandowski to skarb narodowym. Dla naszych kibiców to coś więcej, niż zwykły piłkarz. To gwiazda ze ścisłego światowego topu.
A jak jest Robert odbierany na świecie? Jest mnóstwo przykładów na to, że Lewy to inspiracja dla młodego pokolenia graczy. Marcu Rashford, czyli nadzieja na lepsze jutro w Manchesterze United, niedawno powiedział, że lubi wzorować się na naszym kapitanie kadry. Podobne słowa padały wielokrotnie z ust innych młodych gwiazdeczek.
Słowa słowami, a teraz przejdźmy do konkretów. Co takiego zrobił ostatnio Robert, żebyśmy traktowali go jak futbolowe bóstwo? Na plus trzeba mu zapisać mistrzostwo Niemiec plus wprowadzenie kadry do mistrzostw świata (był królem strzelców eliminacji). To oczywiście bardzo dużo. Jak na nasze realia wręcz Himalaje sukcesu. Jednak wydaje się, że Robert sam sobie stawia poprzeczkę nieco wyżej.
Minusy? Przede wszystkim nie był w stanie doprowadzić Bayernu do upragnionego sukcesu w Lidze Mistrzów. I to po raz kolejny. Na dodatek w ostatniej chwili sprzed nosa sprzątnął mu tytuł króla strzelców Bundesligi, Pierre-Emerick Aubameyang.
I to te dwie porażki rzucają cień na cały piłkarski roku 2017 w wykonaniu naszego rodaka. W efekcie podczas wczorajszej gali FIFA The Best, która odbyła się w Londynie, wśród najważniejszych aktorów po prostu zabrakło miejsca dla Polaka.
Gwiazdą wieczoru był Cristiano Ronaldo, który zebrał prawie połowę głosów. CR7 z gigantyczną przewagą pokonał Leo Messiego, który zgromadził prawie 20 proc. głosów. Trzeci był Neymar.
Lewandowski zajął dalekie miejsce. Zaledwie 0,77 głosów dało mu 16. pozycję. Rok temu było odrobinę lepiej. Wtedy Polak zajął 12. pozycję i otrzymał 0,93 proc. głosów.
Co musi się stać, aby w końcu Lewy przebił się na futbolowy tron? Tu odpowiedź jest dosyć oczywista – kluczem do indywidualnych sukcesów jest triumf w Lidze Mistrzów, oraz dobra gra na mundialu. A więc wszystko w nogach Roberta!