Nawet w tak koszmarnych chwilach, nasi bohaterowie potrafią jednym uśmiechem rozładować gigantyczne napięcie. – Doktorze, to co… Na finał zdążę? – zapytał się Kamil Glik lekarza reprezentacji Polski, Jacka Jaroszewskiego.
Kilka minut wcześniej najważniejszy nasz obrońca uległ poważnej kontuzji barku, która zrujnowała jego marzenia o wyjeździe na mundial. Jednak sam piłkarz, nie chciał dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. W końcu najważniejsza jest drużyna i atmosfera, która w niej panuje. Doktor szybko policzył sobie w głowie i z delikatnym uśmiechem odpowiedział: – Tak, sześć tygodni wystarczy. Widzimy się na finale!
Dramat Glika to koszmarna wiadomość dla naszej kadry. Gwiazda Monaco nie poleci do Rosji jako piłkarz naszej drużyny narodowej. Zastąpi go Marcin Kamiński. Nie wiadomo, czy słowo „zastąpi” jest tutaj właściwe. Bo czy Kamila da się zastąpić? W grze czwórką z tyłu nie mamy absolutnie drugiego takiego gracza, który swoimi umiejętnościami, spokojem oraz doświadczeniem mógłby „wejść w buty” Glika. Czyżby zatem czekała nas zmiana systemu gry w obronie?
Trener Adam Nawałka od dawna ćwiczył system z trójką środkowych obrońców. Teraz obok Michała Pazdana mogliby grać Artur Jędrzejczyk, Jan Bednarek czy Thiago Cionek. Wszystko pięknie, jednak Robert Lewandowski zwraca uwagę na jedną rzecz. – Jeśli chodzi o defensywę, wygląda to dobrze. Natomiast siła rażenia jest jeszcze za mała. W meczu z Koreą strzeliliśmy gole z kontry, a w sytuacji gdy dośrodkowałem, byłem sam przeciwko trzem rywalom. Musimy nad tym popracować, bo przecież im więcej zawodników w ofensywie, tym większa szansa na zdobycie gola.
Kapitan kadry doskonale wie, że na mundialu nie może być osamotniony w ataku. Już w pierwszym spotkaniu z Senegalem czekać go będą niesamowicie ciężkie pojedynki z doskonale zbudowanymi defensorami Senegalu. Cheikhou Kouyaté prawie 190 cm, równie wysoki Kalidou Koulibaly – to z nimi będzie przepychał się Robert. Tu widać jak bardzo będzie brakować Kamila…
Glik jest teraz we Francji. Czeka jeszcze na cud. Teraz cała nadzieja jest w rękach francuskiego ortopedy Pascala Boileau’a, który niósł pomoc m.in. ofiarom zamachu w Nicei, w lipcu 2016 r. Ale trzeba myśleć realistycznie. Z Senegalem raczej zagramy bez gracza Monaco i musimy być na to przygotowani!