Latem działacze Czerwonych Diabłów dokonali najlepszego i najgorszego transferu! Czy tak się buduje wielką potęgę? José Mourinho wierzy, że stać ich na zdobycie tytułu. Nas gra klubu z Old Trafford nie za bardzo przekonuje.
O tym, że José Mourinho to jeden z największych hipokrytów w świecie futbolu, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Kiedy jako były opiekun Chelsea grał z West Hamem, który przez całe 90 minut się bronił, to wtedy Portugalczyk nazwał taką postawę jako koszmarną.
Kiedy sam jednak stawia piłkarski autobus w swoim polu karnym, to wtedy Mourinho nazywa to futbolowym pragmatyzmem. Tak było podczas ostatniego meczu z Liverpoolem, kiedy to zespół z Old Trafford marzył o jednym punkcie. I to mu się udało!
Następny przykład. Ostatnio José zaatakował Antonio Conte. Może nie był to bezpośredni atak, ale opiekun The Blues doskonale wiedział, o co chodzi. Portugalczyk powiedział: – Nigdy nie skarżę się na kontuzje. Nie to co inni menedżerowie, którzy płaczą, płaczą i płaczą, tylko gdy jakiś piłkarz doznaje kontuzji. Gdybym chciał się żalić, mógłbym płakać tak przez pięć minut !
Co na to Conte? Włoch w taki sposób odparował cios: – Jeśli to było do mnie, to myślę, że on powinien zacząć troszczyć się o swój zespół i patrzeć na siebie, nie na innych. Mourinho regularnie sprawdza, co się dzieje w Chelsea. A powinien zacząć sprawdzać, co się dzieje w jego zespole!
I Antonio ma świętą rację! Bo w ekipie MU nie dzieje się za dobrze. Po porażce z Huddersfield 1:2 Portugalczyk po prostu wściekł się. José miał pretensje do swoich obrońców, choć w tym gronie nie było Victora Lindelöfa, który notuje koszmarny start w nowym klubie. W sobotę zawinił przy obu bramkach gospodarzy. Bardzo to dziwne…
Szwed to zdecydowanie najgorszy transfer lata 2017. Z drugiej strony ściągnięcie Nemanji Matić okazało się mistrzowskim posunięciem Mourinho. I to jest właśnie cały problem José. Na jeden przemyślany i udany ruch, przypada dokładnie taki sam po drugiej stronie medalu. Tak się nie da odbudować wielkiej potęgi Manchesteru United. Czeka nas zatem kilka kolejnych pokrętnych tłumaczeń opiekuna Czerwonych Diabłów. Aż do czasu kiedy sam trafi do piłkarskiego piekła i nie będzie w stanie wyszukać następnej wymówki po przegranej swojego zespołu.