Za nami kolejne El Clásico. Było nawet całkiem ciekawie. Real nie przestraszył się magii wielkiej Barcelony i wywalczył na Camp Nou remis 2:2. A powinien nawet wygrać. Gdyby nie praca sędziego, to wynik mógłby być zupełnie inny!
Od dawna wiadomo, że mistrzem Hiszpanii zostanie Barcelona. Jednak dla Królewskich wyprawa do Katalonii zawsze ma znaczenie wyjątkowe. Mecz z Blaugraną to odwieczna walka o honor. Tym bardziej, że Cristiano Ronaldo i spółka zimą przegrali u siebie 0:3.
Poza tym Portugalczyk do każdego spotkania przeciwko Messiemu podchodzi niezwykle ambicjonalnie. W końcu jest to najlepsza okazja, aby udowodni światu, kto jest najlepszym piłkarzem na globie. Wczoraj w pierwszej połowie lepszy był CR7. Po przerwie rządził Leo.
Jednak wtedy już Ronaldo siedział zasmucony na ławce rezerwowych. Gwiazdor Realu ucierpiał podczas strzelania wyrównującego gola na 1:1. Kiedy wbijał piłkę do bramki Barcelony w 15. minucie, wślizgiem ostro wszedł mu Gerard Pique. Co prawda Portugalczyk dotrwał do końca pierwszej części gry, ale potem zastąpił go Marco Asensio.
Fani Królewskich niecierpliwie i nerwowo wyczekują oficjalnego komunikatu dotyczącego stanu zdrowia swojego ulubieńca. W końcu do finału Ligi Mistrzów z Liverpoolem pozostały już tylko trzy tygodnie!
Wczoraj jednak Real bez swojej gwiazdy potrafił poradzi sobie bardzo dobrze. W drugiej połowie na bramkę Messiego odpowiedział Gaerth Bale. 2:2 – ten wynik może cieszyć tyko fanów gospodarzy, którzy przez większą część meczu grali w osłabieniu. I ekipa ze stolicy Hiszpanii powinna to wykorzystać. Jednak na to nie pozwolił sędzia!
Alejandro Hernandez – to on dał wczoraj pokazał totalnej amatorszczyzny!
– Brak czerwonej kartki dla Garetha Bale`a
– Brak rzutu karnego dla Realu po faulu na Marcelo
– Uznany nieprawidłowy gol Barcelony (faul Suareza)
– Nieuznany prawidłowy gol Katalończyków
Oto najpoważniejsze błędy sędziego, który kompletnie nie poradził sobie z prowadzeniem niedzielnego hitu. Co prawda, Casemiro po meczu nie obwiniał sędziego, ale wydaje się, że to zwykła kurtuazja.
– Musimy postawić sprawę jasno – ten remis nie jest winą sędziego. Oczywiście, że były wątpliwe sytuacje, ale arbiter starał się sędziować najlepiej, jak potrafił. Remis w meczu dwóch świetnych ekip i myślę, że kibice mogą być zadowoleni z tego spotkania – powiedział Brazylijczyk występujący w Realu.
My się z tym absolutnie nie zgadzamy. Gdyby był VAR, albo nawet nasz Szymon Marciniak, to Barcelona poniosłaby pierwszą w tym sezonie porażkę. I nie byłoby legendy niesamowitej drużyny Ernesto Valverde. A może to o to właśnie chodzi?