Kolejny dzień męczarni fanów Chelsea. Tym razem ciężki cios zadał im ich własny bramkarz, Thibaut Courtois!
Co tam się wyrabia na tym Stamford Bridge? Wszystkie znaki na lądzie i ziemi mówią o tym, że latem szykuje się wielka rewolucja w składzie mistrzów Anglii. Jednym z pierwszych, którzy mogą opuścić szatnie The Blues jest sam Thibaut Courtois!
Belg był wypożyczony z Chelsea na trzy lata do Atletico Madryt i wtedy zakochał się w stolicy Hiszpanii. Do dzisiaj ma tam swój dom, w którym mieszkają jego żona oraz dwójka dzieci. Teraz golkiper zespołu Antonio Conte otwarcie mówi: – Moje serce nadal jest w Madrycie!
Potem zawodnik ze Stamford Bridge dodaje jeszcze: – Każdego dnia rozmawiam z moją ukochana córeczką przez Internet, która opowiada mi jak bardzo za mną tęskni. Synek jest jeszcze za mały, żeby tak bardzo to wszystko przeżywać.
Co może być wybawieniem dla Thibauta Courtoisa? Transfer do Realu Madryt, o którym zagraniczna prasa plotkuje od miesięcy. Belg miałby być wymarzonym następcą Keylora Navasa. Na razie Zinedine Zidane nie chce się wypowiadać na ten temat, ale wiadome jest, że bramkarz Chelsea jest bardzo wysoko na liście życzeń francuskiego opiekuna Królewskich.
– Jeśli Real chciałby mnie, to najpierw muszą skontaktować się z Chelsea. Oczywiście moja prywatna sytuacja może wpłynąć na decyzję. Zobaczymy co z tego wyniknie, bo jak na razie nikt nie dzwonił z Madrytu na Stamford Bridge. Wierzę jednak, że którego dnia powrócę do Hiszpanii. Kocham ten kraj, uwielbiam to miasto. Spędziłem tam trzy cudowne lata i mam nadzieję, że to nie koniec mojej przygody z Madrytem – kończy swoją wypowiedz Thibaut Courtois.
Co na to wszystko angielski klub? Chelsea nie chce słuchać o sprzedaży swojej gwiazdy i jest gotowa zagwarantować bramkarzowi nowy kontrakt o wartości ponad 200 tysięcy funtów tygodniowo. Dzięki temu Belg byłby najlepiej zarabiającym golkiperem na świecie.
Innymi kandydatami do pozycji numer jeden w bramce Los Blancos są także: David de Gea i Kepa Arrizabalaga. Szykuje się zatem kolejna saga transferowa.