Co to było za lanie! Wczoraj wieczorem Litwa, a właściwie trzeci garnitur ich reprezentacji, po prostu rozniósł naszą kadrę w eliminacjach do mistrzostw świata 75:55.
To był prawdziwy dramat. Tylko w pierwszej kwarcie Biało-Czerwoni skutecznie walczyli. Jednak od drugiej kwarty nastąpił błyskawiczny odjazd gospodarzy. Trener Mike Taylor tylko bezradnie przypatrywał się, jak tracimy kolejne kosze.
Amerykański opiekun kadry pracuję z naszą drużyną narodową od lat. I co? Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Oto lista największych grzechów kadry Mike Taylora!
– reprezentacja nie ma swojego stylu! Ten sam trener, Ci sami ludzie pracują od dawna, a nie widać elementów, które charakteryzowałyby naszą grę.
– powolna i statyczna gra naszych zawodników. Czy grają długo, czy wykorzystujemy wysokich, czy jest dużo penetracji lub szukanie pozycji za 3 – zawsze efekt jest ten sam. Obrona rywali jest na to gotowa!
– mnóstwo strat. Na takim poziomie to wręcz tragedia. Litwini w drugiej połowie łatwo robili przechwyty, które kończyły się wsadami do kosza.
– strach przed grą jeden na jednego.
– zawodnicy potrafią grać w koszykówkę, tak jak potrafią. Rola trenera jest tak to wszystko poustawiać, żebyśmy mogli te umiejętności sprzedać. Teraz od razu jak na dłoni widać wszystkie nasze minusy!
– i najdziwniejsze. Po meczach z Węgrami i Litwą chwalimy graczy „nowych”. Najpierw Kamila Łączyńskiego, a potem Wojciechowskiego. To gdzie są doświadczenie koszykarze, którzy mieli ciągnąć ten wózek?
Starczy tej wyliczanki. Ciekaw jestem, czy w końcu ktoś zakończy erę Mike Taylora w polskiej drużynie narodowej? Czas najwyższy!