To miał być zawodnik jednego sezonu. Jednak Mohamed Salah po ostatniej batalii ligowej szybo powrócił do wielkiej formy i znowu jest gwarancją zwycięstw dla Liverpoolu. Ale jak długo? Hiszpańscy giganci ciągle marzą o sprowadzeniu Egipcjanina.
Początek sezonu w wykonaniu Mo Salaha nie był jakiś spektakularny. Liverpool wygrywał, ale jego siłą okazała się gra drużynowa. Egipcjanin szarpał, walczył ale był mało skuteczny.
Dopiero w sobotę pokazał kawałek swojej magii. Jego niesamowitym strzał w długi róg zapewnił kolejne trzy punkty The Reds w meczu z Brighton. Zespół Liverpoolu wygrał wszystkie trzy spotkania i jest liderem Premier League. Na dodatek, jako jedyni nie stracili jeszcze bramki.
Dobra gra Salaha od razu podnieciła dziesiątki transferowych plotek. Jedna z nich mówi o zainteresowaniu Mo… samą Barceloną. Katalończycy powoli zaczynają rozglądać się za kilerem, który miałby być w długoterminowej perspektywie następcą Lionela Messiego. Okazuje się, że Duma Katalonii chciałaby, aby został nim właśnie Salah.
Problem w tym, że plotkę te wyprodukował „Don Balon”. Wiarygodność hiszpańskiej gazety równa się formie naszych zespołów w eliminacjach do europejskich pucharów. Co ciekawe, gazeta ta podaje kilka dodatkowych informacji. Blaugrana jest ponoć gotowa zapłacić za Salaha około 250 milionów euro. Do walki o transfer Mo miałoby dojść latem 2019 roku.
Salah w sezonie 2017/18 wystąpił w 52 meczach Liverpoolu we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich 44 gole i zanotował 16 asyst. Jego kontrakt na Anfield obowiązuje do końca czerwca 2023 roku.
Sam piłkarz oczywiście nie będzie teraz komentował takich plotek. On koncentruje się na grze dla Liverpoolu, z którym przedłużył ostatnio kontrakt. Dzięki nowej umowie zarabia prawie 200 tysięcy funtów tygodniowo.
O tym, że Mo doskonale czuje się w Anglii nie zmieni nawet ostatni donos klubu na swoją gwiazdę w związku z używaniem przez Salaha telefonu komórkowego w czasie prowadzenia samochodu. Tutaj pewnie skończy się na małym mandacie albo pouczeniu. A potem Mo spokojnie wyjdzie na boisko i będzie robił swoje. To znaczy znowu będzie gnębił obronę rywali!